Ten cały pobyt strasznie odbił się na moim zdrowiu. Od 28 lipca jestem dzień w dzień w szpitalu od 8 do 22-23. Teraz jak juz zaczelam chodzic do pracy to rano jade do szpitala potem do pracy potem znowu do spzitala , a do domu wracam padnieta i ide spac. Chodzę ciągle zmęczona ale nie pokazuje mężowi :)
Facet który go potrącił zniszczył nam wszystkie plany jakie mieliśy na najbliższe miesiące, i zdrowie nasze. Mój mąż jest pozbawiony jednego organu. Całe szczęscie że miał kask bo inneczej mógłby nie przeżyć.
Ten wypadek nauczył mnie jednego. Nie warto sprzeczać się o głupstwa, dąsać. Życie jest zbyt krótkie. Nasza miłość teraz jest jeszcze większa a nasze małżeństwo mocniejsze niż kiedy kolwiek.
Jeszcze raz dziękuje wszystkim za miłe słowa i wsparcie bo to najważniejsze w takich chwilach.
ps. zdjęcia moich outfitow bede zamieszczac jak tylko będzie mąż w domku i wszystko juz bedzie ok :)
buziaki ;*
no to fajnie że z mężem lepiej:)masz racje że życie jest zbyt krótkie....człowiek gdy doświadcza czegoś złego dopiero to docenia.trzymajcie się i życzę szybkiego powrotu do zdrowia!!!!
OdpowiedzUsuńOj, Kochana, strasznie współczuję, dopiero teraz widzę, co się stało. Trzymajcie się dzielnie :) Dużo zdrowia :***
OdpowiedzUsuńMożesz być dumna z siebie za swoją postawę! Zyczę dużo siły i cierpliwości, bo to na pewno ważne..
OdpowiedzUsuńOj nawet nie wiedzialam! Bardzo mi przykro i ciesze sie ze juz lepiej:) Trzymajcie sie:*
OdpowiedzUsuńtrzymaj się, wspieraj męża, będzie lepiej!
OdpowiedzUsuństrasznie się cieszę, że wszystko idzie ku dobremu, ściskam Was i trzymam mocno kciuki!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko będzie dobrze! Trzymajcie się oboje i pamiętajcie, że macie siebie! Prawdziwa miłość wszystko przetrwa!
OdpowiedzUsuńNo pewnie , że będzie dobrze bo inaczej nie może być !!! Głowa do góry ! :) buziaki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że już lepiej! Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńJak tak czytam to co piszesz, to aż mi się płakać chce, cieszę się jednak że wszystko się dobrze układa! :)
OdpowiedzUsuńMasz racje, trzeba doceniać każdy dzień razem :)
Ech słabo mi się zrobiło gdy przeczytałam, co się stało- sama nałogowo jeżdżę rowerem, a w Warszawie różni ludzie jeżdżą...
OdpowiedzUsuńWzruszyły mnie Twoje wpisy, tak poprzedni jak i ten. Trzymajcie się, trzymam kciuki za Was! Nie zasłużyliście na to, co Was spotkało :(
oj az mi łezka sie w oku zakrecila po przeczytaniu.. no to tylko siły i zrowia życzę Wam obojgu :) i racja ,ze o glupoty nie warto sie sprzeczac !!
OdpowiedzUsuńthank you so much :) this pictures is so adorable!
OdpowiedzUsuńDziekuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuńWiem,ze to nic nie zmieni, ale trzymajcie się,teraz będzie tylko lepiej :)
masz świetnego bloga!
hej, hej.
OdpowiedzUsuńpodgdladam Twojego bloga od kilku miesiecy regularnie ale nic nie piszę poniewaz sama swojego nie prowadze...
wiem co czujesz, ja bylam na tym drugim miejscu - miejscu Twojego meża...przeszlam bardzo ciezkie leczenie, moj narzeczony byl przy mnie i mimo że nie chcialam go obciazac moja choroba...wytrzylal to wszystko. teraz moje zycie zmienilo sie i musze na siebie bardzo uwazac ale...wiem, że tak naprawde praca, pieniadze to wszystko to tylko mały dodatek do naszego życia. najważniejsza jest MIŁOŚC i umiejetnośc doceniania tego co mamy, TERAZ.
na pewno będzie dobrze!
pozdrawiam gorąco, buziaki
Marta
PS: zainspirowalas mnie do zmiany fryzury! :)
What a beautiful image! I love your blog, dear!
OdpowiedzUsuń:)
~Zabrinah
to prawda, trzeba sie cieszyć każdym dniem "bo życie choć piękne, tak kruche jest, wystarczy jedna chwila by stracić je" życzę wam 10000 lat razem, w szczęściu i zdrowiu! :)
OdpowiedzUsuń